To był niezwykły weekend pod koroną dachu zbudowanego z 99 wież! Wyjazd miał charakter Klubów Wina, zatem podczas pobytu odbyły się dwie podniosłe kolacje z w towarzystwie wina…
Uroczyste otwarcie wieczoru „Z winem w podróży” nie mogło odbyć się bez toastu wzniesionego Szampanem Tribaut Schloesser. Tak , tak – wszyscy poczuli gwiazdy na podniebieniu 🙂 I te gwiazdy były nam przewodniczkami
w (nie)winnych podróżach do Gruzji, Francji, Włoch i Portugalii…
Na początek nasze kubki smakowe mogły skosztować wytrawnych pralin z nadzieniem drobiowym, oprószonych pistacjami i podanych z różanym sosem lub grillowaną roladkę z twarogu koziego.
Daniom głównym towarzyszyły wina włoskie i portugalskie. Dorsz pieczony w papilotach jak i pierś z kaczki w filetach
z pomarańczy i cytrynowym szpinakiem doskonale łączyły się z aromatami Sauvignon Blanc w winie Parusso Langhe Bianco, czy też z rodzimym szczepem portugalskim – Touriga Nacional, pochodzącym z winnicy Quinta de Lemos,
z regionu Dao.
Następnie przy desce serów skomponowanej z serów Mirabo, Moribier, Bleu Goarmage i Cambozola uczyliśmy się jak wyczuwać delikatne niuanse w kolorze, zapachu i smaku Chateau des Tourelles 2012, Barbaresco Ronchi i Quinta de Lemos Dona Georgina. W pierwszym z nich odkrywaliśmy owocowe smaki szczepu Merlot, Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc. Barbaresco Ronchi przypominało kolorem czerwień krwi, a ta rzeczywiście weselej zaczęła krążyć
w naszych tętnicach po kilku jego łykach… Natomiast Dona Georgina przez wielu została okrzyknięta „Damą Wieczoru” nie tylko ze względu na estetykę zewnętrzną, ale również charakter wnętrza, który pozwoliła nam w pełni odkrywać…
Na deser uraczono nas panna cottą z malinowym kawiorem oraz pizzą z jabłkami w cynamonie. Tu jako słodki towarzysz podróży kulinarno-winiarskich sprawdziło się „płynne złoto z Sauternes” – wino Chateau Romer.
I tak upłynął wieczór – i (dla wielu również) poranek! Dzień pierwszy … 🙂
W sobotni poranek, po smakowitym śniadaniu zwiedzaliśmy zamek. Była to wciąż zaskakująca kolejnymi pomieszczeniami droga do Gabinetu Hrabiego. Mieliśmy okazję podziwiać przepiękne schody i sufity z drzewa sandałowego, okazałą bibliotekę, w której niegdyś mieściły się bogate zbiory literatury, dawną galerię sztuk pięknych, a także sam gabinet Hrabiego, ozdobiony marmurowymi kolumnami, witrażami, z którego rozpościerał się piękny widok na rozległy ogród…
To był dopiero początek kulturalnych doznań w tym dniu!
Po obiedzie pojawili się goście – myśliwi, którzy z pasją, przy wtórze sygnałów myśliwskich przedstawili nam bogactwo kultury łowieckiej, opowiedzieli wiele leśnych ciekawostek i podzielili się szeroką wiedzą na temat fauny i flory polskich lasów. Wręcz namacalnie przenieśliśmy się na polowanie, gdyż niedługo po ich wystąpieniu w „leśnym paśniku” odnaleźliśmy delikatną pieczeń, pasztet z brzoskwinią, schab ze śliwką, kotleciki mielone, smalec czy aromatyczne kiełbasy z dzika. „Dzik na rozkładzie” wybrzmiewał tego popołudnia wielokrotnie… Nie zabrakło oczywiście przy tym wina! I toastów!
Niektórzy goście po leśno-myśliwskim popołudniu wybrali się na spektakl „Wesoła Wdówka”. Zaraz po nim kontynuowaliśmy naszą przygodę z myślistwem i kulturą lasu, wybornym jedzeniem i winami z Półwyspu Iberyjskiego…
O godzinie 20:00 w całym zamku rozbrzmiał sygnał myśliwski „Powitanie” oraz wzywający na posiłek.
Po uroczystym powitaniu odkrywaliśmy bąbelki w katalońskim winie musującym, robionym metodą szampańską – Cava Familia Olivieda Brut Nature Reserva.
Niedługo po sygnale „Dzik na rozkładzie” na stole pojawił się tatar z dzika z przepiórczym jajem, a także wino Taneo, w którym szczep Tempranillo oddawał naturę win regionu Ribera del Duero. Regionem, który sąsiaduje z Ribera del Duero jest r Rueda i to właśnie stamtąd skosztowaliśmy kolejnego wina, esencji szczepu Tinto fino z winnicy Emilio Moro. W międzyczasie nasze kubki smakowe rozgrzał krem z leśnych grzybów.
Zgodnie z tradycją polowań jakie podtrzymywała rodzina Tiele-Winclerów, jako danie główne zagościł pieczony udziec z jelenia, w sosie ze szlachetnych borowików, z tartymi burakami i sakiewką miętowych ziemniaków wraz z winem Valdubon Crianza, które 12 miesięcy dojrzewało w dębowych beczkach i 12 miesięcy w butelce, a dla smakoszy ryb szef kuchni przygotował filet z sandacza w maślanym confi na polencie z duszonym porem i rodzynkami, które doskonale łączyło się ze świeżością szczepu Viura zamkniętych w butelkach Marques de Caceres Bianco.
Gdy nadszedł czas na odpoczynek dla żołądka i część typowo degustacyjną win – mogliśmy doświadczyć jakie aromaty kryją w sobie szczepy Vardejo w winie Jose Pariente Vardejo, Tempranillo i Garnacha w dojrzewającym przez 18 miesięcy amerykańskich beczkach dębowych winie producenta Marquesa de Murrietty, a także pochodzące z regionu Ribera del Duero win Malleolus, który kryje w sobie soki z gron szczepu Tinto fino. Do dziś zastanawiamy się, które z tych win wyzwoliło u niektórych ukryte talenty krasomówcze, wznoszenia toastów, opowiadania kawałów czy pięknego śpiewu… 🙂
Choć z trudnością można było odnaleźć miejsce na deser, z racji tego że 9 na 10 osób kocha czekoladę (ponoć dziesiąta i tak kłamie!:), nie omieszkaliśmy skosztować tarty czekoladowej na lustrze sosu malinowego czy też legendarnego, ucieranego ciasta Tiele Winclera, z jeżynami i „kroplami porannej rosy”. I cóż – wino Marques de Caceres Crianza stanowiło z nimi połączenie doskonałe.
I tak upłynął wieczór (i dłuuuugi poranek) – dzień drugi… 🙂
W niedzielę ze skrywanym żalem, ale i wyczekiwaniem na kolejne wspólne biesiadowanie opuściliśmy Zamek w Mosznej…
Z pewnością wrócimy do tego miejsca w winnych kroplach wspomnień…
Autor: Magdalena Gąsior
Smaczny opis, wybitne pióro! Pozdrawiam autorkę i organizatorkę
Oj, smaczny to byl weekend, żałuję tylko że pojemność żołądka nie dostosowała się do obfitości stołu!